18 grudnia 1970 r. umundurowany mężczyzna zastrzelił 22-letniego Mariana Sawicza, gdy ten wychodził z baru mlecznego. Narzeczona, z którą żenić miał się kilka dni później, była w trzecim miesiącu ciąży. Wioletta Sawicz nigdy nie poznała ojca, a jej matka - jak mówi - umarła razem z nim. "To jest tak, jakby ktoś zgasił mi światło, zanim przyszłam na świat".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.