Sytuacja jak z komedii Stanisława Barei. Pracownicy elbląskiej zieleni miejskiej grabią i zdmuchują liście spod drzew na kupki, które potem wrzucają na przyczepę ciągnika i wywożą z lasu. Nie ma żadnego znaczenia, że za kilka godzin w tym samym miejscu znowu leżą tysiące kolorowych liści. W Zarządzie Zieleni Miejskiej usłyszeliśmy, że to ma sens.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.